Thursday, November 01, 2007

pierwszy listopada: wszystkich świętych

dziś pierwszy listopada, wszystkich świętych. o tej porze polska pewnie spowita jest łuną ze wszystkich zniczy przy pomnikach, grobach, mogiłach; na cmentarzach i cmentarzyskach . z mojego okna przy armii ludowej 13 w gliwicach widać tą magiczną łunę co roku, mniej więcej o tej porze. czas spokoju, taki pierwszy listopada, wszystkich świętych. w dodatku długi weekend, więc można wyjechać albo się spotkać z rodziną. czas kompletnego wyciszenia się i takiej wewnętrznej zadumy.

tutaj w vancouver liczy się tylko dzień wcześniej, czyli 31 października: helloween, święto duchów. wszyscy się przebierają, dzieci dostają cukierki, a na niebie pokazują się sztuczne ognie. oczywiście jest też okazja żeby się najebać. no tak. ale żeby wymyślać takie wymówki do libacji? żeby się przebierać za luke'a skywalkera czy żółwia ninja? czy nie można zrobić to z klasą, kulturalnie, po ludzku, po polsku, kieliszek po kieliszku bez żadnej niepotrzebnej maskarady? cóż. co kraj to obyczaj, mówią.

jedyny przejaw dnia wszystkich świętych odczułem dzisiaj na campusie. jakaś organizacja chrześcijańska miała przygotowane jakieś tabla ze świętymi. przy tym rozdawano za darmo popcorn. ech. mimo to wszystko, ja cały czas widzę łunę...