Monday, April 07, 2008

parktown fc: historia mistrzostwa


parktown fc 2008 w górnym rzędzie stoją (od lewej): chris attadia, davin gable, rob sing, john farrelly, mike farrelly, mason foulkes. w dolnym rzędzie (od lewej): grzegorz więcław, nick bertoia, kevyn lee.

wyniki: rozgrywki grupowe


25 styczeń 2008, 15:30

pas: 1
parktown fc: 3

pierwszy mecz. chris zapoznał mnie z drużyną. chłopaki grają razem od czasów podstawówki. zawsze mieli dobrą drużyną, ale brakowało im bramkarza w rozgrywkach na sfu. oto i przybyłem ja. zaczęła się walka o tytuł.

1 luty 2008, 15:00

big bang: 2
parktown fc: 6

big bang to drużyna koreańczyków. na początku trochę się ich obawialiśmy. i słusznie. do przerwy było tylko 1-2. ale parktown fc gra szybką, składną piłkę i wygraliśmy ten mecz na wytrzymałość.

8 luty, 2008, 15:40

the policy: 1
parktown fc: 6

to mógłby być dla nas mecz towarzyski, bo wielu naszych znajomych grało po przeciwnej stronie. bez specjalnego wysiłku ograliśmy the policy 1-6.

15 luty, 2008, 15:00

t&t's granatos: 3
parktown fc: 3

jedyny mecz w ciągu całych rozgrywek którego nie wygraliśmy. dobra drużyna, ale mecz był brudny. dużo fauli, kilka żółtych kartek (co w halówce oznacza 2 albo 5 minut kary). przegrywaliśmy 2-0, żeby w końcu wyjść na 2-3 i w końcówce dać sobie odebrać zwycięstwo. żadna ze stron nie była zadowolona z remisu. ale to t&t's granatos jeszcze wróciliśmy.

22 luty 2008, 15:40

showtime: 1
parktown fc: 7

drużyna organizatorów rozgrywek. wynik wysoki, gdyż showtime nie był w pełnym składzie.

29 luty 2008, 15:00

jeffticles: 0
parktown fc: 3

jeffticles to dobra, zgrana drużyna. dwa kole w przeciągu pierwszych dwóch minut ustawiły mecz. w drugiej połowie zanotowałem kilka ładnych parad bramkarskich.

7 marzec 2008, 15:00

the fighting sieves: 1
parktown fc: 2

mecz-nerwówka o drugie miejsce w tabeli. chociaż the fighting sieves to ligowe średniaki, o mało co nie daliby nam łupnia. pod koniec pierwszej połowy nasza obrona zaspała i dwóch zawodników the sieves znalazło się sam na sam ze mną. bez szans. na przerwę schodziliśmy 1-1. dosyć szybko udało nam się doprowadzić do prowadzenia, ale gra się nie kleiła i generalnie był to zły zwiastun przed playoffami. t&t's granatos wyprzedzili nas w tabeli ilością strzelonych bramek.

tabela po rozgrywkach grupowych

TEAM GP W L T D L10 SRS PTS GF AVG GA AVG PCT
iranian snipers/gondeh 7 7 0 0 0 7-0-0 31 21 67 9.60 13 1.90 1.000
t& t's granatos 7 6 0 1 0 6-0-1 29.5 19 41 5.90 12 1.70 0.905
parktown fc 7 6 0 1 0 6-0-1 33.5 19 33 4.70 9 1.30 0.905
shut up and dance 7 6 1 0 0 6-1-0 34.5 18 32 4.60 10 1.40 0.857
pas 7 5 2 0 0 5-2-0 33.5 15 27 3.90 10 1.40 0.714
showtime 7 5 2 0 0 5-2-0 34 15 27 3.90 16 2.30 0.714
desmesh 7 4 2 1 0 4-2-1 33 13 37 5.30 29 4.10 0.619
hawks 7 4 2 1 0 4-2-1 29 13 29 4.10 22 3.10 0.619
jeffticles 7 3 4 0 0 3-4-0 34 9 28 4.00 23 3.30 0.429
the policy 7 3 4 0 0 3-4-0 33.5 9 12 1.70 25 3.60 0.429
steeze patrol 7 2 4 1 0 2-4-1 35 7 8 1.10 25 3.60 0.333
the fighting sieves 7 2 5 0 0 2-5-0 27.5 6 15 2.10 18 2.60 0.286
corn flakes 7 2 5 0 0 2-5-0 33 6 22 3.10 43 6.10 0.286
individuals 7 2 5 0 0 2-5-0 35 6 13 1.90 44 6.30 0.286
warriors 7 1 5 1 0 1-5-1 33 4 4 0.60 32 4.60 0.190
al-sokoor 7 1 6 0 0 1-6-0 35 3 4 0.60 24 3.40 0.143
big bang 7 1 6 0 0 1-6-0 32 3 12 1.70 33 4.70 0.143
bye 0 0 0 0 0 0-0-0 0 0 0 0.00 0 0.00 0.000
cac united 7 0 5 0 2 0-5-0 28 -2 12 1.70 35 5.00 0.000


wyniki: playoffy

1/8 finału: 14 marzec 2008, 15:00

individuals: 0
parktown fc: 15

jedna z najgorszych drużyn w lidze. wypunktowaliśmy ich niemiłosiernie. aż mi chłopców żal było. w drugiej połowie, przy stanie 10-0 wyszedłem z bramki. koledzy z drużyny mieli niezły ubaw, bo celem nie było już po prostu strzelenia gola. zabawa polegała na asyście przy moich golach! no chyba że strzał byłby "sexy". jedyny mecz w którym strzeliłem bramkę.

ćwierćfinały: 28 marzec 2008, 15:00

steeze patrol: 2
parktown fc: 6

panowaliśmy nad piłką i kontrolowaliśmy sytuację przez całe 40 minut. wynik powinien być dużo wyższy. pod koniec jeden z zawodników steeze patrol podbiegł do nas i powiedział, że jesteśmy jedyną 'białą' nadzieją na irańską plagę (irańczycy dominują tę ligę od kilku ładnych lat).

półfinały: 5 kwiecień 2008, 16:30

t&t's granatos: 1
parktown fc: 3

brzydki mecz. bardzo brzydki. w piątej minucie t&t's granatos strzelają bramkę na 0-1, ale zaraz po tym jeden z ich zawodników dostaje czerwoną kartkę i schodzi z boiska. to za czyn "a la zidane". cały mecz był agresywny, bardzo brutalny. kartki t&t's zdecydowanie nam pomogły go wygrać. dużo niepotrzebnych dyskusji z arbiterem i menedżerem ligi. 6 minut przed końcem drugiej połowy menedżer decyduje się przerwać mecz po kolejnym brutalnym wejściu jednego z graczy t&t's. wygrywamy i przechodzimy do finału. a t&t's? jeszcze długo potem zgłaszali pretensje do organizatorów, chcieli się odwoływać, a niektórzy nawet prowokowali nas do bójki. my zachowaliśmy stalowe nerwy. john farrelly stwierdził, że to była raczej próba charakteru. z piłką ten mecz nie miał zbyt wiele wspólnego.

finał: 5 kwiecień 2008, 17:45

iranian snipers/gondeh: 3
parktown fc: 7

oto i stajemy na przeciw niepokonanych persów. jednak mecz finałowy zaczął się fatalnie. obrońcy zostawiali zbyt dużo miejsca, a irańczycy grali z nami jak "w dziada". jeden z pierwszych strzałów przeleciał mi pod lewym ramieniem. 0-1, piłka wpada do bramki, tak zwany "zając". pierwsza bramka za którą ponoszę pełną odpowiedzialność. ale gramy dalej, chociaż gra nam się nie klei. stwarzamy sytuacje, ale nie strzelamy na bramkę. nie upilnowany rzut rożny i zrobiło się 0-2. zaraz potem irańczycy wyszli dwa na jednego i w 10 minut zrobiło się 0-3. słyszałem za moimi plecami masona który przeklinał, że będziemy drudzy. wtedy powiedziałem sobie, że żadna piłka już nie wpadnie do mojej bramki. byłem jak tomaszewski. wprowadzałem się w trans. i zacząłem bronić bajecznie. nieprawdopodobnie. przed przerwą gdyby nie ja moglibyśmy przegrywać już 0-6. dobra gra w destrukcji dała chłopakom czas na poukładanie gry w środku pola. parktown znowu zaczynał się rozpędzać, grać szybko, z pierwszej piłki. w 15 minucie mike farrelly przepięknie płasko dośrodkował i chris wpakował piłkę do bramki. zrobiło się 1-3. w ostatnich sekundach pierwszej połowy mike znowu zdecydował się na strzał. tym razem z ostrego kąta. po rękach bramkarza ku niedowierzaniu wszystkich wpadło do siatki! 2-3. jedzimy dalej. w przerwie mason, nasz kapitan, wyciągnął z plecaka pomarańcze, "na pożywienie" się. może to te pomarańcze zadziałały jako nasz doping? nie wiem, wszystko działo się zbyt szybko. jednak od gola mike'a na wiedziałem że ten mecz jest nasz. nie miałem żadnych wątpliwości. w drugiej połowie broniłem wybornie, nieprawdopodobnie wręcz. wyciągałem się na wszystkie strony. a irańczycy rozzłoszczeni atakowali z furią. jednak to my strzelaliśmy bramki. 3-3, 4-3, 5-3, 6-3 i w końcowych minutach davin postawił kropkę nad i: 7-3. cała drużyna stanęła na wysokości zadania. i szczerze mówiąc to byliśmy jedyną prawdziwą drużyną w lidze. pozostałe to były po prostu zlepki lepszych lub gorszych piłkarzy. zwyczięstwo jak najbardziej zasłużone. poniżej zdjęcia z pucharem. w nagrodę dostaliśmy kupony warte 100$ do uniwersyteckiego pubu i koszulki mistrzowskie. 100$ poszło na piwo, a my balowaliśmy i śpiewaliśmy do trzeciej nad ranem:
"partktown always win it... parktown always win it..."