Saturday, October 20, 2007

wybory

20 października. w polskim konsulacie przy 1177 west hastings w vancouver odybyły się dziś wybory do sejmu i senatu rzeczpospolitej polskiej. głosować można było od 6 rano do 8 wieczorem.

pojechaliśmy tam z karoliną około trzeciej, bo wczoraj byliśmy na imprezie, ale obywatelski obowiązek (z kacem czy bez) spełnić trzeba było: odsunąć kaczki od władzy nad wisłą. tak na dobrą sprawę to od władzy jakiejkolwiek.

polski konsulat mieści się w ścisłym centrum vancouver na 16 piętrze jednego z wielu biurowców górujących nad zatoką waterfront. ale atmosfera była bardzo kameralna; żadnego gwaru, pośpiechu czy podniecenia. oprócz nas było może jeszcze dziesięciu głosujących, chociaż lista zarejestrowanych była, tak na oko, dosyć spora. pewnie głosowali przed albo po pracy. w końcu każda sobota w kapitalistycznym społeczeństwie jest pracująca. tak jak każda niedziela.

rejestracja nie trwała długo. przywitał nas przewodniczący komisji, poprosił o nazwisko, potem paszporty (podkreślił, że te polskie, a my na to że tylko takie mamy...) i podpis. dostaliśmy dwa arkusze wyborcze: jeden do sejmu, jeden do senatu. okręg warszawski, czyli wybór miałem spośród samych gwiazd polskiej polityki: kaczyński, tusk, borowski, ikonowicz, giertych i tak dalej. ale miałem zawrót głowy. rany. ale tak prawdę mówiąc szkoda, że w polskiej polityce (polityce ogółem?) ciągle to sprawa wyboru mniejszego zła. popatrzyłem na arkusz. tak głosować: "X". zagłosowałem. karolina też. listy do biało-czerwonej urny i zmykamy.

wczoraj wziąłem test na portalu gazety wyborczej na kogo głosować. wyszło, że moje poglądy są najbliżej polskie partii pracy. na kogo głosowałem nie piszę, żeby nie zapeszać. mogę tylko powiedzieć, że nie przejąłem się zbytnio internetową ankietą na portalu gazety...