Sunday, February 03, 2008

tempo

świat w którym dzisiaj żyjemy toczy się w zawrotnym tempie. chyba dużo szybszym i intensywniejszym niż 100 czy nawet 10 lat temu. odnoszę wrażenie że codziennie ktoś odejmuje kilka lub kilkanaście sekund od doby, żeby ziemia mogła obrócić się w okół własnej osi na czas.

jednak czy rzeczywiście tak jest? czy po prostu wzrasta moja wiedza i zainteresowanie tym światem? czy po prostu wzrasta moja świadomość która jest niczym innym niż rozczarowaniem, czyli zdjęciem czaru, końcem magii, wybuchem bomby wodorowej?

gdybym był gdzieś w głuszy, na pustyni albo na kole artkycznym, bez dostępu do bbc.co.uk czy ziemia obracałaby się wolniej? owszem! ziemia się przecież obraca we mnie, w mojej głowie. to moja głowa jest planetą ziemią.

jednak mimo wszystko mam nieodparte i absolutne wrażenie, że przyszło mi żyć w czasach przełomu. że przyjdzie mi doświadczyć coś niesamowicie ważnego, coś co zmieni los historii na zawsze. stąd ta iluzja, fatamorgana, że dzień skraca się codziennie, a ziemia goni swój własny ogon szybciej, i szybciej, wzniecając kurz w sąsiednich galaktykach. jak na karuzeli czy diabelskim młynie - aż do porzygania.